Czasami
mamy gorszy czas. Może on trwać trzy godziny, trzy dni, tydzień, miesiąc, rok,
a nawet dłużej, czas nie ma tu znaczenia. Czasami mamy gorszy czas, ale udajemy
że wszystko jest w porządku. Jeździmy na wakacje nad morze ze znajomymi,
chodzimy do klubów i na różne imprezy, spotykamy się z przyjaciółmi, śmiejemy
się, jemy, oddychamy i robimy wszystko to, co zawsze. Tylko że nie jest tak,
jak zawsze. Czujemy tę pustkę w środku, mamy to poczucie samotności, mimo że
otacza nas tłum ludzi.
A wtedy
przychodzi ten dzień. Ten jeden moment w trakcie dnia, kiedy wszystko po prostu
się burzy. Nasze udawanie, że wszystko jest w porządku. Nie potrafimy już
dłużej robić te wszystkie rzeczy. Nagle nie mamy siły na nic, nawet na oddychanie.
Dławimy się tym smutkiem, nie potrafiąc go od siebie odsunąć. Nie potrafimy
zrobić nic, poruszyć się, odezwać się, nawet się rozpłakać. Zmuszamy się do
podstawowych funkcji życiowych. Wdech, wydech, jedna noga, wdech, druga noga,
wydech…
I wtedy
właśnie próbujemy zrobić coś innego niż codziennie. Nie potrafimy robić
normalnych rzeczy więc zmieniamy rutynę dnia. Jedziemy na drugi koniec miasta
po najmilszy szlafrok, jaki ostatnio widzieliśmy i myśleliśmy o jego kupnie już
tydzień. Kupujemy wszystko, co potrzebne do relaksującego wieczoru. Robimy
sobie idealną kawę mrożoną, wyciągamy ulubione ciastka, włączamy playlistę zatytułowaną
‘chill mix’. Siedzimy w tym milusim szlafroku, z maseczką na twarzy i kawą w
ręku, zagryzając ciastka. Zmywamy maseczkę, nakładając taką ilość kremu
nawilżającego, że świecimy się jak choinka na święta. I wtedy właśnie zaczynamy
płakać. I wiemy, że wszystko będzie dobrze. Nie wiadomo kiedy, ale będzie.
Zacznie się od kilku chwil prawdziwego szczęścia, aż przeobrazi się to w całe
dnie, tygodnie i miesiące. I będziemy znowu szczęśliwi. Nasz gorszy czas minie.
I
właśnie dlatego nie było jednak ‘wakacyjnego’ postu. A ten tekst powstał pod
wpływem impulsu. Od jutra zaczynam znowu mieć szczęśliwe chwile. Wiem o tym.
Zorganizuję swoje życie na nowo, w sobotę się przeprowadzę, a w poniedziałek
zacznę studia. I pomimo wszystkich obaw, będzie dobrze. Musi być, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz