Nie rozumiem, czemu ludzie
fascynują się złymi rzeczami. Cięciem się, depresją, śmiercią... Kiedyś ludzie
chorzy psychicznie chcieli pomocy, by wyzdrowieć. Teraz 'słit sikstin' chcą być
chore.
Pragną mieć anoreksję lub bulimię. Tną się, żeby pokazać jak bardzo
zranione są po zerwaniu dwutygodniowego związku. Mówią wszystkim, że mają
depresję, bo dwa dni były smutne i nic im się nie chciało. Wypisują, że cierpią
na bezsenność, bo raz nie mogły zasnąć przez godzinę…
PO CO?! Przez takie osoby ludzie
z prawdziwymi problemami gubią się jeszcze bardziej. Albo nie są brani ma
poważnie, bo to setna osoba tego dnia u psychologa. No proszę was! Cieszcie się
każdą chwilą. Nie chciejcie umrzeć. Nie chciejcie mieć depresji, kiedy wszystko
traci sens. Nie głodźcie się, jeśli już i tak macie niedowagę. Żyjcie i bądźcie
z tego zadowoleni.
Czasami nie rozumiem kierunku, w
którym zmierza ten świat. Każdy chce być zauważany, to jest pewne. Ale
większość ludzi znajduje złe sposoby na zauważenie ich. Czy nie lepiej pomagać
innym lub osiągnąć coś wartościowego, za co będą nas podziwiać? Jednak dla
większości nie. Łatwiej jest im świecić głupotą, robić z siebie biednych i
poszkodowanych…
Zamiast żyć, egzystujemy. Nie
czujemy, nie myślimy. Nie chcemy być zdrowi, chociaż zdrowie jest
najważniejsze. Co nam po miłości czy przyjaźni, jeśli zostanie nam tylko
miesiąc cieszenia się tym przez chorobę? Mając chorą psychikę nawet nie
będziemy się tym cieszyć, chociaż byśmy mieli wszystko. W tych czasach ceni się
tylko rzeczy materialne. Stawiamy nowe air maxy czy Ray bany ponad miłość i
zdrowie. Nie potrafimy ustalić naszych priorytetów. Bo przecież „co ludzie o mnie
pomyślą, jeśli nie będę miała nowych conversów co miesiąc? Pomyślą, że jestem
biedny/a!”.
Powinniśmy przejrzeć na oczy.
Wszyscy. Jeśli jesteście zdrowi- cieszcie się tym. I nie chciejcie być chorymi.
Nie marzcie o depresji. Ona potrafi wyniszczyć psychicznie i fizycznie. Nie
tnijcie się. To naprawdę nie jest dobry powód do chwalenia się. Nie głodźcie
się! Każdy jest piękny, niezależnie czy ma 40kg, czy 100! Wysypiajcie się,
jedzcie, cieszcie się życiem. Jest tyle pięknych chwil, tyle wspaniałych miejsc…
Trzeba je tylko zauważyć. Zdjąć czarne nakładki z oczu i zobaczyć nawet to
najmniejsze piękno. Spójrzcie w niebo. Nieważne, czy jest słońce, czy pada.
Uśmiechnijcie się do błękitu lub zatańczcie jak w filmie. Lekkie przeziębienie
jest warte uśmiechu podczas tańca w deszczu. Zamiast do sklepów pójdźcie w
niedzielę do kościoła lub (wersja dla niewierzących lub nie chcących wierzyć)
na spacer po okolicy. Siądźcie na brzegu rzeczki i pomyślcie, czemu jeszcze
nigdy Was tu nie było. Stańcie na szczycie wzgórza i zachwyćcie się panoramą
Waszego miasta. Dalej, pozwólcie sobie być szczęśliwymi! To nie boli. I nikt
Wam tego nie może zakazać.
Zdrowie i szczęście powinny być
priorytetem wszystkich. Na drugim miejscu miłość, przyjaźń i rodzina. Dopiero
dalej praca, kariera, pieniądze, szkoła. Wszystko jest ważne, jednak
rozróżniajmy rzeczy ważniejsze. Ustalmy swoje priorytety i żyjmy według nich.
Poświęćmy jedną piątkę z polskiego na rzecz dwóch godzin z przyjaciółmi. Weźmy
jeden dzień wolnego w pracy i spędźmy go z rodziną. Uszczęśliwiajcie siebie i
swoich bliskich. A przede wszystkim pamiętajcie o zdrowiu i nie marzcie o
pozbyciu się go.
„Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię
stracił…”
Przepraszam, że tak długo tu nie
było wpisu. Gdy już wpadłam na pomysł, musiałam go zrealizować. Ale nie
potrafiłam ubrać w słowa swoich myśli. Właśnie dlatego ten post jest taki
chaotyczny. Pisałam go przez cały tydzień, codziennie dopisywałam część…
Chcę niedługo rozpocząć tutaj
nową kategorię, chociaż nie wiem czy mi się to uda. Plus teraz będę miała długi
weekend przez rekolekcje <yaay!> więc zapewne zabiorę się za wygląd tego
bloga, bo mnie już wkurza… Zmiany już niedługo!