-Wychodzę!
–krzyknęła dziewczyna, zakładając na nogi glany.
-Jutro masz lekcję baletu –powiedziała jej mama surowo, pojawiając się koło schodów.
-Jutro masz lekcję baletu –powiedziała jej mama surowo, pojawiając się koło schodów.
Dziewczyna
zaklęła cicho i zacisnęła usta w wąską kreskę. Odwróciła się powoli do swojej
rodzicielki.
-Nie
–powiedziała, patrząc mamie w oczy.
-Słucham? –Kobieta uniosła brwi. –Coś ty powiedziała?
-Powiedziałam nie. Nie pójdę na ten cholerny balet, zrozum to. A teraz wychodzę. Wrócę późno… -specjalnie przeciągnęła ostatnią sylabę wyrazu –albo rano. Na razie.
-Słucham? –Kobieta uniosła brwi. –Coś ty powiedziała?
-Powiedziałam nie. Nie pójdę na ten cholerny balet, zrozum to. A teraz wychodzę. Wrócę późno… -specjalnie przeciągnęła ostatnią sylabę wyrazu –albo rano. Na razie.
Odwróciła
się na pięcie i wzięła kurtkę. Otworzyła drzwi i wyszła na świeże powietrze. Zbiegła
ze schodków i ruszyła szybkim krokiem do furtki. Tam skręciła w prawo i poszła
dalej, nie zwalniając tempa. Po chwili założyła skórzaną kurtkę na ramiona.
Spojrzała na swoje nogi. Ciężkie glany na stopach, ciemne rajstopy i czarna
krótka spódniczka. Poprawiła poły kurtki i wygładziła koszulkę. Przeczesała
dłonią swoje blond włosy i w ekranie telefonu przyjrzała się makijażowi. Odblokowała klawiaturę komórki i napisała
wiadomość „Wyszłam już z domu. Będę w klubie za 10 minut” i wysłała do
przyjaciółki. Włożyła słuchawki do uszu i włączyła muzykę. Ruszyła żwawym
krokiem dalej.
***
-Uważaj,
jak idziesz! –Usłyszała zdenerwowany głos mężczyzny.
-To nie moja wina. To ty stoisz tu jak kołek! –odwarknęła w odpowiedzi.
-Słucham? No jasne, jeszcze zwal wszystko na mnie! W ogóle, jak ty wyglądasz?! Wielka buntowniczka z ciebie, tak? Chyba śnisz. Wziąłbym cię raczej za kolejną pustą blondynkę. Wygląd się zgadza, kolor włosów także. A co z inteligencją? Pewnie zerowa, mam rację? –powiedział sarkastycznie.
-Mylisz się –syknęła ze złością. –A teraz zejdź mi z drogi, idę do przyjaciółki. –Spojrzała na niego gniewnie.
-Z chęcią stracę cię z oczu. –Uśmiechnął się zjadliwie i odsunął się trochę.
-Dziękuję –prychnęła i poszła dalej.
-To nie moja wina. To ty stoisz tu jak kołek! –odwarknęła w odpowiedzi.
-Słucham? No jasne, jeszcze zwal wszystko na mnie! W ogóle, jak ty wyglądasz?! Wielka buntowniczka z ciebie, tak? Chyba śnisz. Wziąłbym cię raczej za kolejną pustą blondynkę. Wygląd się zgadza, kolor włosów także. A co z inteligencją? Pewnie zerowa, mam rację? –powiedział sarkastycznie.
-Mylisz się –syknęła ze złością. –A teraz zejdź mi z drogi, idę do przyjaciółki. –Spojrzała na niego gniewnie.
-Z chęcią stracę cię z oczu. –Uśmiechnął się zjadliwie i odsunął się trochę.
-Dziękuję –prychnęła i poszła dalej.
Wciąż
wściekła na nieznajomego chłopaka podeszła do stolika, przy którym siedziała
jakaś dziewczyna.
-Hej,
skarbie. –powiedziała słodko i pocałowała ją w policzek.
-Hej, Julka –dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. –Co sądzisz o klubie?
-Hej, Julka –dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. –Co sądzisz o klubie?
Dopiero
teraz rozejrzała się dokoła. Światło było przytłumione, jednak wszystko było
dość wyraźnie widoczne. Siedziały przy jednym ze stolików na górze, skąd miały
świetny widok na parkiet i znajdowały się wystarczająco blisko baru. Ściany
były wymalowane na odcień pomiędzy różem, a fioletem. Stoliki i krzesła
zrobione z metalu- proste, klasyczne, jednak stylowe. Wszystko ze sobą świetnie
współgrało, a lokal wydawał się przytulny, pomimo dużych rozmiarów. Wszędzie
dudniała klubowa muzyka, a sporo osób tańczyło na parkiecie. Pomimo hałasu, nie
musiały krzyczeć.
-Dobra
miejscówa. Ale ludzie niezbyt. –Skrzywiła się na wspomnienie rozmowy z
nieznajomym.
-Oszalałaś? Pełno tu przystojniaków. Na jednego już chyba wpadłaś. Adrian, najprzystojniejszy ze wszystkich. Podobno buntownik nad buntownikami. Masz pojęcie, że uciekł z domu w wieku 13 lat i nadal tam nie wrócił? –przyjaciółka paplała tak przed dłuższą chwilę. W tym czasie Julia bezwiednie przeczesała tłum wzrokiem i zatrzymała spojrzenie na nim.
-Oszalałaś? Pełno tu przystojniaków. Na jednego już chyba wpadłaś. Adrian, najprzystojniejszy ze wszystkich. Podobno buntownik nad buntownikami. Masz pojęcie, że uciekł z domu w wieku 13 lat i nadal tam nie wrócił? –przyjaciółka paplała tak przed dłuższą chwilę. W tym czasie Julia bezwiednie przeczesała tłum wzrokiem i zatrzymała spojrzenie na nim.
Wyglądał
świetnie. Twarde rysy twarzy, lekki zarost i nieład na głowie. Miał ciemne
włosy, zapewne czekoladowe, jednak nie mogła tego określić z takiej odległości
i w tym świetle. Opierał się niedbale o barierkę, w dłoni trzymając szklankę z
drinkiem. Ubrany był w ciemne dżinsy, biały podkoszulek i czarną skórzaną
kurtkę. Julia była taka na złość rodzicom. Nie bardzo chciała tak wyglądać, ani
zachowywać się jak buntownicza nastolatka. Jednak on niczego nie udawał. Miał
taką naturę. Najwyraźniej taki styl życia mu się bardzo podobał.
-Julka!
–Usłyszała zniecierpliwiony głos przyjaciółki. –Nie zakochuj mi się od razu.
Flirtował z tobą? –zapytała dziewczyna.
-Chyba śnisz. Nie zakochałam się –prychnęła niezadowolona.
-Kłamiesz. Podoba ci się. Będziecie świetną parą –szczebiotała radośnie.
-Sara! Przestań! –Zdenerwowała się blondynka. –On na mnie nakrzyczał i jeszcze wyśmiał mój wygląd. My parą? Zwariowałaś!
-Idź do niego i zapytaj, o co mu chodziło –odpowiedziała spokojnie szatynka.
-Że co proszę?! –Spojrzała zirytowana na Sarę.
-Pogadaj z nim. –Szatynka zmarszczyła brwi.
-Nie ma mowy. –Julka pokręciła głową.
-Jest. Bo on właśnie tu idzie. –Blondynka spojrzała w tym samym kierunku, co jej przyjaciółka i zamarła. On naprawdę tu szedł.
-Chodź ze mną –powiedział jej cicho do ucha i złapał ją za rękę.
-Chyba śnisz. Nie zakochałam się –prychnęła niezadowolona.
-Kłamiesz. Podoba ci się. Będziecie świetną parą –szczebiotała radośnie.
-Sara! Przestań! –Zdenerwowała się blondynka. –On na mnie nakrzyczał i jeszcze wyśmiał mój wygląd. My parą? Zwariowałaś!
-Idź do niego i zapytaj, o co mu chodziło –odpowiedziała spokojnie szatynka.
-Że co proszę?! –Spojrzała zirytowana na Sarę.
-Pogadaj z nim. –Szatynka zmarszczyła brwi.
-Nie ma mowy. –Julka pokręciła głową.
-Jest. Bo on właśnie tu idzie. –Blondynka spojrzała w tym samym kierunku, co jej przyjaciółka i zamarła. On naprawdę tu szedł.
-Chodź ze mną –powiedział jej cicho do ucha i złapał ją za rękę.
Dziewczyna, zdziwiona, spojrzała
na przyjaciółkę. Ta tylko uniosła kciuk w górę i się uśmiechnęła. Chłopak wyprowadził Julkę na zewnątrz. Przed
klubem przystanął i spojrzał na nią. Dziewczyna wtedy nie wytrzymała.
-Najpierw
na mnie krzyczysz, wyśmiewasz mój wygląd , a potem wyprowadzasz… I co? Co
zamierza Wielki Buntownik? Zbuntować się kolejnej rzeczy, zrobić mi nadzieję na
wielką miłość i odejść?! –zaczęła krzyczeć i gestykulować. Nigdy nie była dobra
w panowaniu nad emocjami.
Albo
jej się wydawało, albo Adrian się zmieszał. Zmarszczył brwi i przeniósł wzrok z
jej twarzy na ziemię. Julia czuła zdenerwowanie jego zachowaniem, ale także
strach przed tym, co zrobi. Sekundy dłużyły jej się w nieskończoność. I gdy
chciała już odwrócić się i pójść powrotem do przyjaciółki, on się odezwał.
Mówił cicho, jego głos był aksamitny.
-Przepraszam
za tamto. Byłem wściekły. Ale też mnie zaintrygowałaś. Nie wiem, czemu się tak
zachowałem.
Spodziewała
się wszystkiego, ale nie przeprosin. Zawahała się nad odpowiedzią, jednak po
chwili się odezwała.
-Przeprosiny
z ust Wielkiego Buntownika? Nie wierzę. Przecież ty buntujesz się wszystkiemu.
–Spojrzała w jego twarz, prosto w ciemnoniebieskie tęczówki.
-Nie. Buntuję się rodzinie, rządowi i zasadom. Nie buntuję się uczuciom. –Odwzajemnił jej spojrzenie i zmarszczył brwi. –A ty? Czemu się buntujesz?
-Rodzicom. Lekcjom baletu. Buntem ukrywam swoje prawdziwe „ja”. Ja udaję, ty taki jesteś, prawda?
-Tak. Ale kiedyś nie byłem. –powiedział cicho Adrian.
-Nie. Buntuję się rodzinie, rządowi i zasadom. Nie buntuję się uczuciom. –Odwzajemnił jej spojrzenie i zmarszczył brwi. –A ty? Czemu się buntujesz?
-Rodzicom. Lekcjom baletu. Buntem ukrywam swoje prawdziwe „ja”. Ja udaję, ty taki jesteś, prawda?
-Tak. Ale kiedyś nie byłem. –powiedział cicho Adrian.
Wydawało
jej się, czy zobaczyła ból na jego twarzy i łzy w oczach?
-Opowiesz
mi o tym? –zapytała go.
On
spojrzał jej w oczy i przytaknął. W końcu, były to uczucia, a temu się nie
buntował.